Przepraszam najmocniej za to, ze tak wpadam w srodek tej uroczej wymiany zdan (okreslenie "pyskowka" przez klawiature by mi nawet nie przeszlo, oczywiscie), ale odczuwam cos w rodzaju wewnetrznej potrzeby, by dodac cos do tego gulaszu i rachunku, jaki z niego wychodzi.
Padaja tutaj glosy, ze rodacy nasi to paskudy wszelkiej masci i nic, tylko depcza swoimi brudnymi buciorami kwiat europejskiej cywilizacji. Pare osob w tym watku przedstawilo sie nawet w roli ogrodnikow, ktorzy dostrzegaja te nieopisane zbrodnie i podejmuja sie zboznego dziela walki z nimi. Czy to przez wygode, czy z winy ograniczonej ilosci srodkow decyduja sie to robic tutaj, za pomoca kolejnych wiadomosci na TSR. Ich prawo, oby im go nigdy nie zabrano.
Jednakze, dostrzegam w tych prokuratorskich mowach cos na ksztalt neofickiego rysu. A w kazdym badz razie jest w nich mniej lub bardziej zakamuflowana agresja. Oczy moje nie widzialy, a uszy nie slyszaly nikogo, kto operowal takim terminem jak "Polaczki" w prawdziwie dobrych intencjach. Co niektore opinie przypomiaja mi przemyslenia medrcow obserwujacych swiat przez szklo butelek, gdzie to, wedlug ich mniemania i ogolnego znastwa, "W innych krajach (innych, niz ta "parszywa" Polska) nie ma psich kup na chodnikach". Popijaja tedy kolejny lyk czegokolwiek, co bylo jeszcze ostalo na dnie butelki i byc moze z lepszym humorem (jest sporo ludzi, ktorzy lubia w taki wlasnie sposob sobie pokonwersowac), przechodza do kolejnego, mozliwie podobnego tematu.
Zawsze mnie tez uczono, ze dobrzy ludzie nie potrzebuja sie starac, by nimi byc. Podobnie tez uczono mnie, ze jezeli ktos pragnie napisac cos "jak najprosciej", to stara sie pisac mozliwie poprawnie i zgodnie z zasadami jezyka, jakiego w danej chwili uzywa. Pojedyncze bledy to nie powod do wstydu, ale uciazliwe i uwstawiczne niedbalstwo - wedlug mojego osadu, to juz inna para kaloszy.
Zatem czuje sie zobowiazany do przeproszenia obecnych tutaj za brak polskich znakow, ale zaczalem (co stwierdzam z lekkim niepokojem) powoli ignorowac fakt, ze od czasu do czasu wypadaloby przelaczyc jezyk klawiatury. Obiecuje poprawe - gdy teraz patrze na ten bezogonkowy ciag znakow, to serce mi sie kraja w poprzek i na cwierc.
Przepraszam za to, ze ta wiadomosc jest tak rozwlekla, ale nie mialem czasu napisac jej w chocby nieco bardziej zwiezlej formie. Na wypadek pytan (stwierdzen?) tyczacych sie tego, czy aby te moje wypociny sa na temat, odpowiem z wyprzedzeniem: "Prosze uprzejmie przeczytac ta wiadomosc jeszcze raz. Gdyby nie pomoglo, prosze przejsc nad nia do porzadku dziennego i zyc tak, jakby nie istaniala."
Pozdrawiam najprzeserdeczniej i zycze wszystkim powodzenia w nauce. Nawet, jezeli ma ona miejsce w Hertfordshire.
edit: edycja wziela sie z potrzeby poprawienia jednego stylistycznego zakalca, ktorego to bylem uprzejmy upichcic.